Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 marca 2015

LUSH Ultrabland Cleanser - krem do demakijażu twarzy

Witajcie!

Kosmetyki z firmy Lush przyciągają mnie od dawna. Parę lat temu kiedy był na nie ogromny boom z ciekawości kupiłam na allegro szampon w kostce Seanik oraz mydło do twarzy Fresh Farmacy. Oba te produkty wspominam bardzo dobrze i z chęcią powróciłabym do nich a zwłaszcza do szamponu w kostce. Szkoda, że tyle fajnych produktów odchodzi w zapomnienie po wcześniejszym szale na nie.

Podczas wizyty w Londynie z okazji spotkania blogerek ( o którym piszę tutaj )udało mi się zajrzeć do stoiska Lush na Stacji Waterloo. Niestety asortyment w sklepiku dość skromny ale udało mi się kupić dwa produkty: mydło Karma ( dla męża, uwielbia takie zapachy, a ja uważam, że jest to niesamowicie męski zapach :) )oraz krem do demakijażu Ultrabland.


Jest to moje pierwsze spotkanie z kremem do demakijażu oraz do tzw. hot cloth. I chyba na tym jednym spotkaniu się skończy. Chociaż, kto wie...kobieta zmienną jest przecież :D

Produkt ma postać białego, gęstego kremu o specyficznym ziołowo-kwiatowym zapachu. Jak najbardziej przyjemnym dla nosa. Po nałożeniu dość grubej warstwy krem w kilku miejscach na twarzy rozsmarowuję go i wykonuję delikatny masaż. Krem pod wpływem ciepła robi się bardziej oleisty i rozpuszcza makijaż. Następnie produkt można usunąć na dwa sposoby. Albo namoczonym w ciepłej wodzie bawełnianym płatkiem, albo przy użyciu flanelowego/ muślinowego ręcznika zmoczonego w dość ciepłej wodzi. Krem pozostawia delikatny film na skórze, na szczęście nie jest on tłusty. Niestety krem nie zmywa w 100% tuszu do rzęs choć reszta skóry jest przyjemnie czysta.


W skład kremu wchodzą : Peanut Oil (Arachis Hypogaea), Rose Water (Rosa Centifolia), Beeswax (Cera Alba), Honey, Fresh Iris Extract (Iris Florentina), Glycerine, Rose Absolute (Rosa Damascena), Tincture of Benzoin (Styrax Benzoin), Sodium Borate, Methylparaben, Propylparaben.

Moje wrażenia ze stosowania tego produktu są mieszane. Nie wiem czy ja robię coś nie tak, czy może moja cera nie przepada za hot cloth metodą ale nie do końca jestem przekonana o skuteczności tego kremu ( w moim przypadku ). Niby cera jest oczyszczona, niby jest gładka i nawilżona, ale po około 2 tyg. stosowania zauważyłam, że moja skóra wydaje się wręcz przesuszona i podrażniona. Na kilka dni odstawiłam ten produkt ( zaczęłam używać innego żelu do mycia twarzy ) i jest trochę lepiej. Na pewno zużyję ten produkt do końca ale już może nie do codziennego stosowania.

Podejrzewam, że winowajcom może być również olejek różany. Niestety chyba się nie lubimy z tym olejkiem. Już któryś raz stosuje produkt zawierający ten składnik i każdorazowo kończy się to podrażnieniem skóry. Niestety :(

A jaki jest wasz ulubiony produkt z Lush? Co polecacie jeszcze do testów?

Trzymajcie się cieplutko!
ANia

poniedziałek, 23 marca 2015

Nowości w mojej kosmetyczce

Witajcie!

Jak ten czas szybko mija! Mamy już kalendarzową wiosnę !!! Nareszcie!!! Wiosna zdała egzamin i pierwsze dni jej panowania należały do słonecznych :)

A wracając do tematu posta chciałam wam dziś pokazać nowości jakie na przestrzeni kilku ostatnich tygodni zagościły u mnie w kosmetyczce.


Kosmetyki do oczu:

Najpierw kupiłam rewelacyjny czarny eyeliner z Primark`u za jedyne £1,5o. Eyeliner okazał się świetny, bardzo łatwo rysuje się nim kreski, są one precyzyjne i smukłe. Od kiedy mam ten eyeliner nie tracę 10 minut na pomalowanie kresek. Kolor czarny, dość jasny, co dla mnie blondynki o jasnej karnacji i oprawie oczy jest to dodatkowy plus. Kreska wygląda naturalniej. Jeśli chodzi o trwałość, moje powieki są bardzo tłuste i zazwyczaj każda kreska wcześniej czy później odbija mi się na górnej powiece. Znalazłam sposób utrwalenia kreski dzięki czemu trzyma mi się ona w stanie nie naruszonym prawie cały dzień. Zaraz po narysowaniu kreski staram się nie otwierać szeroko oka i natychmiast przypudrowuję kreskę zwyczajnym transparentnym pudrem do twarzy. Tak zagruntowana kreska trzyma się długo. Jedyny minus, to efekt przypudrowywania - kreska traci intensywność koloru. Ale jak już wspomniałam jest to dla mnie raczej plus. Za £1,5o nie wymagam niczego więcej :)

Collection Eyes Uncovered Nude Palette - o tej rewelacyjnej paletce pisałam już tutaj. I cały czas podtrzymuje zdanie na jej temat. Uważam, że jest to naprawdę fantastyczna i warta każdych pieniędzy paletka. I myślę, że niedługo będzie o niej głośno na blogach i youtube. Jako ciekawostka i w formie rekomendacji napiszę, że ostatnio widziałam filmik na youtube porównujący jakość tej paletki do sławnych cieni z Urban Decay.

Tusz do rzęs z Benefit Bad Gal Lash - miniaturowa wersja z ostatniego Brichbox. Jakoś mnie nie zachwyciła. Odzwyczaiłam się od nie sylikonowych szczoteczek. Zużyję, ale pełnowymiarowego opakowania na pewno nie kupię.

Tusz do rzęs Physicians Formula Organic wear Jumbo Lash Mascara - kupując ją na Amazon nie zwróciłam uwagi, że nabywam nowszą wersję kultowego tuszu do rzęs , wersje JUMBO. Niestety ta wersja ma gigantyczną szczoteczkę, którą nie sposób pomalować rzęs nie brudząc sobie górnej powieki ( przynajmniej w przypadku moich oczu ). Kolor jest rzeczywiście czarny, głęboki. Dwie warstwy dają faktycznie mocniejszy efekt. Niestety tusz dość łatwo rozmazuje się. Kilka razy zdarzyło mi się potrzeć oko i już miałam "oko pandy". Podsumowując tusz może i naturalny ( tak deklaruje producent) ale mnie nie zachwycił. Daleko mu do mojej ulubionej maskary w Wibo Curling Pump Up Mascara :(


Kosmetyki do ust :

Ostatnio ogromnie spodobały mi się usta w kolorze nude. Szukając pomadki idealnej przeszłam przez wszystkie szafy w Bootsie, Superdragu i Tesco. Byłam bliska zakupienia słynnej i trudno dostepnęj pomadki J.LO z serii Nude z L`oreala. Przeszkadzał mi tylko zapach. Bleee. Więc niestety szukałam dalej. Ostatecznie stanęło na konturówkach do ust w kolorze różu. Co prawda to nie nude, ale jest blisko :)

Essence lip liner w kolorze 12, piękny jasny róż, ani za mocny ( czyt. cukierkowy ) ani za blady. Łatwo tą kredką pomalować całe usta, wystarczy dodać błyszczyk lub pomadkę ochronną i mamy pięknie i dość trwale pomalowane usta. Kredka nawet zbyt mocno nie wysusza ust, więc jest to dodatkowy plus. No i cena £1,oo w Wilko.

Rimmel Exaggerate full colour lip liner w kolorze 063 - dziś pierwsze testy, ale swatch na ręku pokazuje, że jest to kolor przygaszonego, brudnego różu, czyli mniej więcej taki jak moje usta. Powinno wyglądać naturalnie.

Barry M. Lip Gloss w kolorze 12 lub 434 - Śliczny mleczny kolor. Kupiłam specjalnie po to aby dodać trochę blasku ustom pomalowanym konturówką. Błyszczyk pachnie ładnie, nie klei się, ładnie wygląda na ustach. Czego chcieć więcej.



Kosmetyki do twarzy :

Collection Lasting Perfection w kolorze 01 Fair - chyba najsławniejszy korektor pod oczy, który od lat zbiera fantastyczne opinie. Tani, dobrze kryje, trwały. Mogę to wszystko potwierdzić. Dodatkowo ładnie rozjaśnia okolice oczu, więc twarz od razu nabiera zdrowszego wyglądu. Nie jest to w żadnym wypadku korektor rozświetlający, natomiast jasny kolor w moim przypadku tak właśnie działa. Jestem z niego zadowolona. Na pewno na stałe zamieszka w mojej kosmetyczce.

MUA Undress Your Skin Illuminating Foundation w kolorze Beige - kończy się już mój ukochany podkład z Rimmela Stay Matte. Tak bardzo go lubię, że miałam ochotę nabyć kolejne opakowanie, ale ciekawość zwyciężyła. Trafiła się promocja w szafie MUA i ten podkład był do nabycia za całe £3,oo. Nie dość, że tani to jeszcze zbiera pochwały na youtube i blogach, porównywany jest do Revlon Nearly Naked. Czy mogłam przejść obok niego obojętnie. Zdecydowanie nie! Bardzo lubię ten podkład, daje ten fajny efekt "glow" na naszej skórze. Ale jest to inne "glow" niż to które osiągniemy z Rimmel Wake me up, w którym błyszczące drobinki zupełnie mi nie pasowały. W przypadku podkładu MUA osiągamy efekt słabego do średniego krycia, efekt naszej ale lepszej skóry ( wiecie o co chodzi ). Nawet przy mojej mieszanej cerze podkład ładnie wyglądał przez kilka godzin. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie podejrzenia, że mnie zapycha :( Niestety do codziennego użytku w moim przypadku się nie nadaje, ale na pewno zużyje go z przyjemnością podczas np. weekendów. Jeszcze jeden minus tego podkładu to jego opakowanie. Podkład ma bardzo wodnistą konsystencję i dosłownie wylewa się z opakowania. Lepiej sprawdziłaby się buteleczka z dozownikiem. No ale jest to tani produkt, więc mu to wybaczam.

W dalszym ciągu potrzebowałam więc podkładu. Ponieważ lubię podkłady z Rimmel, postanowiłam przetestować ich nowość Rimmel  Lasting Finish Nude w kolorze 100 Ivory. Użyłam go dopiero raz, ale podoba mi się kolor ( idealny do mojej jasnej cery ), średnie krycie, wygląda na skórze naturalnie. Ładnie wytrzymał na twarzy większą część dnia. Jestem ciekawa jak sprawdzi się przy dłuższym użytkowaniu.

I na koniec perfumy. Prezent od męża :) Woda toaletowa Kylie Minogue Darling. Bardzo kobiecy, ciepły, otulający zapach. Mnie się bardzo podoba, mężowi również :) Trwałość całkiem dobra. Polubiłam :)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: passiflora, frezja, lilia
nuta serca: boronia
nuta bazy: wanilia, australijskie drzewo sandałowe, ambra



Oto wszystkie nowości makijażowe w mojej kosmetyczce. Dajcie znać czy używałyście może któryś z tych produktów. Jestem ciekawa jakie są wasze opinie.

A jeśli znacie jakieś fajne pomadki nude, to piszcie!!! Nadal marzy mi się taka pomadka :)

Trzymajcie się cieplutko!
Ania

niedziela, 15 marca 2015

Londyn + blogerki = świetna zabawa !

Witajcie !

Publikuję tego posta chyba jako ostatnia ale naprawdę nie miałam wcześniej czasu aby go napisać. A nie chciałam tego robić w pośpiechu :)

Dziś przychodzę do was z relacją z fantastycznego spotkania grupy blogerek, które odbyło się w Londynie 21 lutego za sprawą cudownej Patrycji.

Możliwość spotkania się "na żywo" z grupą osób, które tak samo jak ty kochają kosmetyki i uwielbiają o nich rozmawiać jest bezcenna. Tym bardziej, jeśli spotkanie zorganizowano w prawdziwie profesjonalny sposób a atmosfera była cudowna, pełna gwaru, rozmów, śmiechu i zabawy. Dziewczyny okazały się być wspaniałe, koleżeńskie, z rewelacyjnym poczuciem humoru. Możliwość spotkania dziewczyn w realu, wymiana doświadczeń i porad była naprawdę wyjątkową okazją.

A w spotkaniu udział wzięły :

Patrycja tutaj , Monika tutaj, Kasia tutaj, Natalia tutaj, Karolina tutaj, Zuzanna tutaj


Podczas spotkania odbyła się również telekonferencją z Panią Hanną Łopuchow z firmy Femi , która bardzo ciekawie opowiadała o aromatoterapii i jej zastosowaniu w życiu codziennym. Również Kasia opowiadała nam o swojej pasji jaką są perfumy. Obdarowała nas również swoimi ręcznie robionymi perfumikami oraz mydłami. Na koniec Natalia ( jedyna przedstawicielka świata youtube na spotkaniu ) opowiedziała nam o tym jak wygląda zaplecze pracy i kręcenie filmików na youtube.


Wszystkie te rozmowy były niesamowicie ciekawe. Uwielbiam spotykać ludzi z pasją, od których aż bije zaangażowanie i zamiłowanie do tego co robią.


Organizatorka spotkania Patrycja na zakończenie obdarowała nas również niesamowitymi podarunkami od sponsorów spotkania. Za każdym razem kiedy używam któregoś z otrzymanych produktów uśmiecham się na wspomnienie spotkania i po cichu liczę na powtórkę. Te kilka godzin w Londynie pozostaną w mojej pamięci jako bezcenny czas spędzony z wyjątkowymi ludźmi.


Patrycjo! Dziękuje za spełnienie mojego marzenia :)


Trzymajcie się cieplutko!!
Ania

niedziela, 8 marca 2015

Produkty do pielęgnacji paznokci i dłoni !

Witajcie!

Mówi się, że zadbane dłonie i paznokcie to wizytówka człowieka. Zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%. Jedną z rzeczy na którą nawet podświadomie zwracam uwagę to czy nowo poznana osoba ma wypielęgnowane dłonie. Niby taki drobiazg a wpływa na pierwsze wrażenie. Niestety nie należę do osób, które potrafią oglądając film wmasowywać w skórki paznokci olejek nawilżający albo codziennie zmieniać kolor na paznokciach czy też nakładać krem do rąk po każdorazowym konacie z wodą. Kwestię dbania o dłonie i paznokcie traktuję raczej jako "zło konieczne". Długo szukałam produktów dzięki którym to "zło konieczne" stałoby się trochę bardziej "znośne".

Oto moja wspaniała czwórka!!!


- EVELINE - Nail Therapy Professional - krem do skórek
- lakier do paznokci wygląda najlepiej na paznokciach z odsuniętymi skórkami. To była moja prawdziwa zmora każdego manicure! Jak ja tego nie lubiłam robić. Zazwyczaj skórki wycinałam cążkami po uprzedniej kąpieli w ciepłej wodzie. Moczenie dłonie przez kilka minut w wodzie jest dla mnie stratą czasu ale cóż inaczej nie byłam w stanie zmiękczyć skórek wystarczająco aby je usunąć. Aż natrafiłam na ten produkt. Producent zaleca trzymać krem na skórkach max 15 sekund. Wydłużam ten czas do minuty i wówczas bez problemu usuwam skórki nie musząc ich nawet wycinać. Skórki są tak zmiękczone, że wystarczy delikatnie oderwać je patyczkiem do paznokci. Dodatkowo preparat nie wpływa negatywnie na stan moich paznokci. Nie osłabia ich ani nie niszczy. Jestem na TAK!!! Nie wyobrażam sobie już manicure bez tego kremu.


- ESSENCE pilnik do paznokci
- mam go już tyle lat, że zdecydowanie wymaga wymiany, ale pomimo startych płytek ściernych nadal całkiem dobrze radzi sobie z wyrównywaniem i wygładzaniem krawędzi paznokci po ich obcięciu. W praktyce używam tylko 2 płytek. Pierwsza gruboziarnista ( chyba mogę to tak określić ? )służy mi do spiłowania ewentualnych zadziorków które powstały po obcięciu paznokci. Druga płytka drobnoziarnista służy już do wygładzenia krawędzi paznokcia. Zauważyłam, że obie te czynności pomagają mi w walce z rozdwajającymi się paznokciami.

- EVELINE - 8 w 1 Argan Elixir
- olejek argonowy do paznokci. Jakiś czas temu kiedy moje poznacie wołały o pomstę do nieba, tak bardzo się rozdwajały i łamały, poprosiłam moją mamę aby przesłała mi sprawdzoną już odżywkę 8 w 1 z Eveline. Mama owszem paczkę wysłała ale zamiast odżywki otrzymałam olejek. Znając siebie byłam przekonana, że olejku do paznokci użyję może ze dwa razy po czym buteleczka będzie stała nieużywana na nocnym stoliku. O dziwo jednak bardzo polubiłam się z tym produktem i myślę, że miał duży wpływ na polepszenie się kondycji moich paznokci w ostatnim czasie. Olejek szybko się wchłania, ma przyjemny brzoskwiniowy zapach i faktycznie pielęgnuje paznokcie. Aplikacja pędzelkiem jest łatwa i szybka. Czegoż chcieć więcej?

- Soap & Glory - Hand Food - krem do rąk - Kremy do rąk i ja to nie najlepsze połączenie. Jestem bardzo, ale to bardzo wybredna jeśli chodzi o kremy do rąk. Jeśli tylko jakiś krem pozostawi na moich dłoniach lekką nawet ale tłustą warstwę, wiem że już go więcej nie użyję. Pisząc o tłustej warstwie mam na myśli nawet taką, która dla innych jest niewyczuwalna ( podobnie mam z lakierami do paznokci, dosłownie czuję ciężar lakieru na moich paznokciowy, co jest dla mnie dość nieprzyjemne ). Ot, takie moje dziwactwo ! :D Jedyny krem, który do tej pory tolerowałam to Neutrogena krem intensywnie regenerujący. Dlatego dość sceptycznie podeszłam do produktu Soap & Glory i zamiast pełnowymiarowego kremu kupiłam wersję turystyczną. O dziwo znalazłam chyba swoje KWC! Krem wchłania się błyskawicznie, dobrze nawilża i pielęgnuje dłonie. Skóra jest miękka i nawilżona a do tego ( co jest dla mnie najważniejsze ) nie czuję żadnej nachalnej i natrętnej tłustej warstwy na dłoniach. No i ten zapach - perfumy Dior Miss Cherrie. Po prostu rewelacja. Używam teraz tego kremu przy każdej nadarzającej się okazji i na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie.

To tyle jeśli chodzi o moją pielęgnację dłoni. A jakie są wasze ulubione produkty? Możecie mi polecić jakiś dobry pilniczek do paznokci, bo ten z Essence naprawdę wymaga już wymiany . Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach!!!

Trzymajcie się cieplutko!

Ania


środa, 4 marca 2015

Oko w oko z rozświetlaczem Mary Lou Manizer the Balm !

Witajcie !




Dziś sporo zdjęć. Zdjęcia robione były w świetle dziennym i według mnie oddają kolor rozświetlacza oraz efekt jaki uzyskuje się na skórze.

Dzięki uprzejmości mojej koleżanki ( dzięki Karolina! :D ) miałam okazję pobawić się trochę z jednym z najbardziej znanych i popularnych w świecie blogowo-youtubowym roźwietlaczy. Mowa o kultowym Mary-Lou Manizer z The Balm. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad jego zakupem, ale nie lubię wydawać sporych pieniędzy w ciemno, więc kiedy tylko dowiedziałam się, że Karolina jest jego szczęśliwa posiadaczką postanowiłam poprosić ją o możliwość przetestowania
produktu.


Oto efekty tych testów.

Rozświetlacz zamknięty jest w zgrabnym okrągłym opakowaniu, które mieści 8,5 g produktu. Koleżanka używa go już od roku a ledwo widać zużycie. Ma postać pudru, ale nie jest to typowy puder jak np róże z Inglota. Określiłabym go bardziej jako "mokry" puder. Mam nadzieje, że domyślacie się o jaką formułę mi chodzi.



Na pędzęl aplikuje się bardzo łatwo. Wystarczy przyłożyć włosie pędzla do powierzchni rozświetlacza aby wystarczająca jego ilość "przykleiła" się do pędzla. Sama aplikacja to nic skomplikowanego. Postępujemy jak przy zwykłym pudrze, nakładając go w pożądane przez nas miejsca twarzy.



Rozświetlacz utrzymuje się na twarzy praktycznie cały dzień. Wygląda naturalnie, daje faktyczne rozświetlenie i ten "glow" tak obecnie popularny. Ma doś zdecydowany złotawy odcień który na bardzo chłodnej kolorystycznie cerze raczej nie będzie zbyt dobrze wyglądał.


Czas na werdykt.

Muszę przyznać, że po tych wszystkich "och" i "ach" nad tym produktem spodziewałam się większego "WOW" :D . Chyba w moim przypadku oczekiwania przerosły trochę rzeczywistość. Nie twierdzę, że jest to zły produkt. Wręcz przeciwnie, jest to naprawdę ładny rozświetlacz, przepięknie prezentuje się na twarzy ale nie do końca widzę różnicę pomiędzy nim a innymi, tańszymi odpowiednikami. No i nie do końca jestem przekonana do aż tak złotego odcienia na mojej skórze. Wydaje mi się, że moja karnacja jest bardzie neutralna.

Tak więc nadal jestem w punkcie wyjście, bo nie wiem czy powinnam się na niego skusić, czy może zafundować sobie rozświetlacz z Soap&Golory, MUA,Sleek albo Make Up Revoluton, czy jakikolwiek innej firmy.

Doradźcie mi coś!!!

Produkt do kupienia np.:

Polska tutaj
UK tutaj

A wy co sądzicie o Mary-Lou ? Używacie? Jesteście zadowolona? Kupiłybyście ponownie?

Dajcie koniecznie znać!!

Trzymajcie się cieplutko!
Ania
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...